|2020|

Hombre · Wysłany: Śro 0:59, 14 Mar 2018 Temat postu:

Theme
Asger jedynie uniósł brwi i wzruszył ramionami słysząc jak Einar rozkazał użycie łuków przeciwko wielkim bestiom żerującym w wodzie. Mężczyzna miał przeczucie że już więcej nie zobaczy członków załogi. Po omówieniu wszystkich spraw cała trójka zebrała niezbędny do wyprawy sprzęt i trochę przedmiotów na handel. Trzciny szybko przysłoniły im widok, przez pewien czas szli po omacku stąpając po wilgotnym gruncie, gdzieniegdzie pośród podmokłych traw dało się słyszeć szelest jakiegoś sporego zwierzęcia. Asger kilkakrotnie wspomniał o gadach które porwały zwłoki. Na szczęście marsz przez mokradła nie trwał zbyt długo. Mężczyźni natrafili na coś co wyglądało na kanał irygacyjny doprowadzający gdzieś wodę z rzeki. Kierując się wzdłuż niego po dość krótkim czasie trafili na pola uprawne nawadniane przez kanały, nieopodal stały chaty wykonane z trzciny, nieco dalej na wzgórzu znajdowała się niewielka rezydencja i spichlerze. W polu pracowali ciemnoskórzy ludzie, podobni do tych których Einar i załoga spotkali w wiosce. Czarni nie zwrócili uwagi na przybyszów, byli zajęci pracą w polu. Nagle do trójki podbiegł łysy mężczyzna o skórze w kolorze miedzi, biała tunika zakrywała jego ciało. W jednej z dłoni dzierżył bicz a przy pasie w pochwie miał pałasz.

- Na Bogów! Co robicie w tych trzcinach?! Czyżby wam życie było nie miłe? Chyba że jesteście łowcami krokodyli, chociaż widzę że jeśli tak jest to nie udało wam się polowanie... - Zapytał się strażnik z zainteresowaniem przyglądając się nieznajomym. Zachowywał bezpieczną odległość, jednak nie wydawał się wrogo nastawiony. Wyglądał na zaskoczonego nagłym pojawieniem się trójki.

Girion · Wysłany: Wto 15:31, 20 Mar 2018 Temat postu:

Widząc spojrzenie Asgera, Einar zastanowił się jeszcze nad swoim planem dotyczącym pozostawianych dwóch członków załogi. Doskonale rozumiał, co tak zaniepokoiło jego towarzysza.
-Albo wiecie co, zostawcie na razie te stwory. Te wodne gady już się nażarły, więc nie powinny sprawiać kłopotów, a tych potworów może lepiej nie prowokować. Pod żadnym pozorem nie schodźcie z okrętu, a łuków użyjcie dopiero, jak coś będzie się za bardzo wami interesowało...-

Marsz przez mokradła, choć krótki, dostarczył sporo wrażeń. Pośród trzcin czaiło się więcej bestii, prawdopodobnie tych samych co w rzece, szczęśliwie jednak cała trójka dotarła cało do końca mokradeł. Ich oczom ukazały się pola uprawne zasilane wodą z rzeki dzięki odpowiednim kanałom, oraz górująca nad tym wszystkim niewielka rezydencja. Niewolnicy pracujący na polach nie zwrócili na nich uwagi, szybko jednak znalazł się też jakiś zarządca.
-Nie, nie jesteśmy łowcami krokodyli.- Odparł Einar, zakładając, że chodzi o olbrzymie gady. -Jesteśmy kupcami z dalekiej północy. Przedwczorajszy huragan zniósł nas daleko z kursu. Cudem nie roztrzaskaliśmy się o skały, ale musieliśmy zatrzymać się koło ujścia rzeki, by dokonać niezbędnych napraw. Nim przybiliśmy do brzegu, widziałem w oddali wieże jakiegoś miasta. Czy idziemy w dobrym kierunku?-
Zakończył pytaniem, by nie dać poganiaczowi zbyt dużo sposobności do zastanowienia się nad słowami Einara.