Hombre
:P

Dołączył: 28 Sie 2007
Posty: 1055
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 17:56, 04 Wrz 2011 Temat postu: Adam Norman Effenberg |
|
|
Gracz: Panda
Imię: Adam Norman Effenberg
Rasa: Człowiek
Wiek: 34
Płeć: Mężczyzna
Wzrost: 198 cm
Waga: 84kg
Oczy: Piwne
Włosy: Czarne krótko ścięte
Cechy Ciała:
Kondycja: 3
Pływanie 2
Wigor 2
Poruszanie: 2
Siła: 3
Zmysły: 2
Nasłuchiwanie 1
Rzucanie 1
Spostrzegawczość 1
Unik 3
Polowanie 2
Zręczność: 3
Walka Bronią 3
Walka Wręcz 1
Zwinność: 2
Jeździectwo 2
Skradanie: 1
Wspinaczka: 1
Cechy Ducha:
Intelekt: 3
Czytanie i pisanie: wspólny:2
Ekonomia:2
Geografia 2
Przetrwanie 2
Języki: wspólny: 2
Wiedza: Rodzinna okolica: 1
Ogłada: 3
Dowodzenie 2
Wola: 2
Zimna Krew 3
Wady: Wróg - Zakon Białej Róży (2); Mściwy (2);
Osobowość: Honor (4); Przygoda (3); Reputacja (2)
Przeznaczenie: ?
Wprawa: 0 Wykorzystana: 0
Punkty Mocy: 10
Punkty Walki: 16
Czary/Modlitwy/Znaki:-
Manewry:
Szybkość marszu: 32km
Szybkość w walce: 15m
Udźwig: 45kg
Udźwig maksymalny: 140kg
Żywotność:
Zdrowy: 8
Poobijany: 15
Pokaleczony: 22
Umierający: 29
Obrona fizyczna:
Modyfikator: 1
Dystans: 1
Broń: 4
Wręcz: 2
Obrona magiczna:
Modyfikator: 1
Czary: 1
Modlitwy: 1
Znaki: 1
WYPOSAŻENIE POSTACI
Uzbrojenie:
Miecz Oburęczny
Pancerz:
Hełm Kapalin z kołnierzem
Napierśnik+ Naplecznik +Naramienniki płytowe i rękawice
Przeszywanica
Ekwipunek:
Ubranie - Lniana koszula, ciepłe gacie, nogawice, wysokie skórzane buty, skórzany pas.
Zestaw wędrowca
Sakiewka - 6 Dukatów, 24 Denary
Inne:
Koń pod wierzch
Historia:
Adam Effenberg nie miał szczęścia co do miejsca w którym się urodził, dzielnica biedoty w Wizimie nie dawała żadnych perspektyw na przyszłość. Ojciec Effenberga zamarzł wpadając do stawu w drodze powrotnej z szymku gdy ten miał czternaście lat, chłopaka jak i resztę jego rodzeństwa wychowywała matka. Effenberg nie mogąc znieść biedy wstąpił do straży miejskiej mając lat szesnaście, w czasie służby nauczył się czytać, pisać i rachować. Po ciężkiej służbie przysypiając czytał i uczył się na temat świata w którym przyszło mu żyć. Gdy skończył dwadzieścia został przeniesiony do wojsk zaciężnych bardziej z potrzeby niźli jego własnego wyboru. Król Foltest potrzebował dobrych mieczy, Effenberg brał udział w niejednej bitwie, nie jeden raz został ranny, parę razy już otarł się o śmierć, śmierć której śmiał się w oczy. Liczył się kraj, król i honor którego Effenberg posiadał więcej niż co niektórzy rycerze w lśniących zbrojach. Król w podzięce za wieloletnią służbę mianował go dziesiętnikiem i poklepał po ramieniu. Kilka lat później w czas pokoju gdy liczba wojsk zaciężnych została znacznie zredukowana Effenberg ruszył na czele niewielkiej grupy najemników i ile tak można by ich nazwać. Liczył na dobry zysk jak i podniesienie własnych umiejętności. Jakiś miesiąc temu pobił i okaleczył kilku zbyt nachalnych braci zakonnych, mówi się że zakonnicy nie odpuszczą dopóki nie zmyją hańby której doznali z jego rąk.
Kilka momentów z życia...
Ulewa dopiero co ustała, młody chłopak wyjrzał na ulice... Stary mokry kundel przebiegł z zaułka do zaułka licząc że po drugiej stronie znajdzie lepsze miejsce na spoczynek. Chłopak kichnął i zakaszlał, po czym splunął na ulice, na lepsze medykamenty od czosnku i cebuli nie mógł liczyć. Zsunął się do izby na parterze po drabinie i stąpając boso po klepisku spytał do grubej kobiety mieszającej coś w wielkim kotle. - Matko dostane denara na buty bo chciał bym udać się jutro na jarmark - Spytał chłopak pocierając zaczerwieniony od kataru nos. - Dostać to ty możesz w pysk gówniarzu! Butów ci się zachciało? To se z drewna se wyskub i w taki drewniakach leć na jarmark darmozjadzie! - Warknęła donośnie kobieta. - Ty za to na miotle tam polecisz stara jędzo! - zakrzyknął zadziornie chłopak. - Tydzień jeść ci gnoju nie dam! Niech no cię dorwę żyć tak ci wytrzepie że przez tydzień na dupie nie usiądziesz! - Kobieta chwyciła sękaty kij który na co dzień służył jak oręż przeciw watasze szczurów nawiedzających domostwo. Chłopak wyskoczył przez okno unikając ciosu prawie tak dobrze jak wiedźmin i pomknął boso ubłoconą uliczką...
***
Młodzieniec przysypiał opierając się na drzewcu halabardy, czuł jak przymykają mu się oczy, głowa bolała tak jakby miała zaraz eksplodować, każdy głośniejszy skowyt bądź gwar wydawał się uderzeniem kowalskiego młota. - A nie mówiłem byś nie chlał tyle pod "Starym Narkotem"? Ale jak zwykle uparłeś się że przepijesz krasnoluda... - kpiącym tonem powiedział Patrik stojący nieopodal. - A zamkniesz tą mordę? Jak nie to wsadzę ci tą halabardę w dupę że ci mordą wyjdzie! - Wycedził przez zęby Adam. -No to kurwa dawaj! Tu i teraz! - Uniósł się Patrik. - Zawrzyj pyska komendant idzie... - Odwarknął Adam wskazując dyskretnie na postać która dopiero co wyszła zza rogu...
***
Effenberg miał rozbity i najprawdopodobniej złamany nos który obficie krwawił taż że wyglądał jak wygłodniały wampir który co dopiero dopadł do swej ofiary. Krew kapała mu po brodzie, zacisnął dłonie na mieczu i przygotował się do zadania śmiercionośnego cięcia. Nadbiegający w jego kierunku tarczownicy uzbrojeni w buławy i drewniane pawężę nie wiedzieli w co się pakują. Effenberg zakrzyknął - Za króla skurwysyny!!! - i ruszył z resztką swego oddziału naprzeciw dwukrotnie liczniejszym tarczownikom. Potężnym ciosem z hukiem rozpłatał pawęż jak i klatkę piersiową pierwszego ze swych przeciwników, jak na swe rozmiary był dość szybki... Effenberg poczuł bolesne uderzenie z boku, jeden z tych padalców zaszedł go od flanki, żołnierz uderzył szybko i niespodziewanie wrażając głownię w oko przeciwnika. Rudy tarczownik zawył z bólu i stracił orientacje... Przez kolejne minuty Effenberg siekał, ciął i rąbał swoich wrogów...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Hombre dnia Śro 1:03, 21 Wrz 2011, w całości zmieniany 15 razy
|
|